"Django" to prawdziwyskarb dla poszukiwaczy filmowych zagadek i odniesień.Ale to
przede wszystkim wzorcowe kino popularne XXI wieku. Z pozoru kulturowy
śmietnik, a jednak zaaranżowany z niebywałą precyzją i inteligencją,
fenomenalnie zagrany, zabawny i mądry jednocześnie.
Nie będę tutaj streszczać fabuły, ani bawić się w recenzenta, bo nie o to chodzi. Chciałam pokazać kawał bardzo dobrego kina, będącego niejako hołdem wobec spaghetti westernów. Jest to film zupełnie inny niż wszystkie, typowy dla Quentina. Krajobrazy, sceny, ujęcia, sporo jest też tutaj świetnych dialogów. Bohaterowie prowadzą ze sobą niezwykle wyrafinowane gry
słowne, podczas których stopniowo narasta napięcie. No i....muzyka. Jest ona naszpikowana
bardzo różnorodnymi utworami, spośród których duża część bardzo kłóci
się z przedstawioną na ekranie epoką historyczną. Po drugie,
wiele jest tutaj utworów, których współczesna forma bardzo kontrastuje z
pokazywanym na ekranie Dzikim Zachodem. Najlepszym przykładem jest
tutaj hip-hopowe tło muzyczne, które towarzyszy jednej ze strzelanin, w
której Django masakruje swoich przeciwników.
Quentin Tarantino to reżyser, którego twórczość bez wątpienia wywarła
ogromny wpływ na współczesne kino, nic więc dziwnego, że na jego kolejny
film wielu czekało z niecierpliwością. Czy było warto? W największym
skrócie rzecz ujmując – tak.
Otrzymał również nominacje do Oscara w kategorii najlepszy film, jak myślicie otrzyma Oscara?
buziaki
a.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz