Parę dni temu przyszła wyczekiwana paczuszka z REDROX cosmetics (KLIK). Głównie zależało mi na kosmetykach MUA Make Up Academy, ale inne również wydają się być interesujące. Kosmetyki tej marki są od niedawna na tej stronce, co mnie bardzo ucieszyło. Z tymi kosmetykami miałam już do czynienia rok temu, kiedy mąż przywiózł mi je z UK. Często cienie porównywane są z cieniami Sleek, a nawet i Urban Decay. Poza tym ich asortyment znacznie się powiększył; maja wiele innych ciekawych produktów. Znajdziecie na stronie wiele innych ciekawych marek z UK, które niestety czasem są ciężko dostępne.
Tym razem zamówiłam paletkę z cieniami MUA Britain's Next Top Model (14,99€), gdzie oprócz cieni jest jeszcze bronzer, róż i rozświetlacz. Paletka zawiera zarówno cienie perłowe, jak i matowe. Cieszę się, że jest wiele różnych kolorów- od jasnych, beżowych po brązy i grafity. Co jest zastanawiające to to, że niektóre cienie są bardzo mocno napigmentowane, smaruje się nimi jak masełko, a inne są takie dość tępe i oporne (wiecie o co chodzi); ale zauważyłam to tylko przy kilku cieniach. Zapach cieni tez dość specyficzny- babciowy. W swojej kolekcji posiadam już paletkę MUA Heaven and Earth. Jezeli chodzi o samą opakówke, to jest dość tandetna, bazarowa śmiem twierdzić, ale wole płacić za jakość produktu niż za opakowanie. W żadnym razie mi to nie przeszkadza. Pędzelki też nie są pierwszej jakości, ale ja i tak nigdy nie używam tych dołączonych pędzelków do jakiejkolwiek paletki.
Jeżeli chodzi o bronzer jest on dość ciemny w opakowaniu, ale jeżeli się nim umiejętnie popracuje to na twarzy wygląda bardzo delikatnie; ma ciepły odcień z delikatnymi drobinkami, ale nie chamskimi.
Róż jest prześliczny; cukierkowy taki jak lubię, z delikatnymi drobinkami, których prawie nie widać. Rozświetlacz dość ciemny, drobinek jak dla mnie jest zbyt mało; żadnej lustrzanej tafli z tego nie da.
Blusher w odcieniu Marshmallow (2,49€); już od dawna zasadzałam się na tego "krzykliwego ptaka", trzeba przyznać róż ma moc! Jest bardzo,bardzo mocno napigmentowany, bardzo przyjemny w dotyku, pudrowy. Wystarczy delikatne "pacnięcie" na twarzy i już daje o sobie znać:) Bardzo ładnie ożywia twarz;
Power Pout Colour Intense Tint & Balm kolor Broken Hearted (3,99€); muszę przyznać, że z zamawianiem "czegoś" do ust przez Internet zawsze mnie trochę stopuje, ale tu strzeliłam w 10. Kolor zbliżony jest do koloru moich ust. Jeżeli przejdzie się nim kilkakrotnie, daje mocniejszy efekt. To masełko zawładnęło moim sercem(!) jest niebotycznie kremowe, świetnie nawilża usta, nie wysusza ich, nie wchodzi w żadne linie, utrzymuje się naprawdę długo, nabłyszcza usta. Idealne <3
Gratisy (!) tego się nie spodziewałam :) Otóż tych oto dwóch pigmentów nie zamawiałam, otrzymałam je w podziękowaniu za złożenie zamówienia (bardzoooooooooo przyjemna sprawa). Oba pigmenty w ulubionych kolorach, strzelili jak w mordę- fiolet i złoto, super połączenie. Pigmenty mocno napigmentowane (nooooo nie wiedziałam jak mogę to inaczej określić); idealne na zbliżającą się jesień.
Blusher w odcieniu Marshmallow (2,49€); już od dawna zasadzałam się na tego "krzykliwego ptaka", trzeba przyznać róż ma moc! Jest bardzo,bardzo mocno napigmentowany, bardzo przyjemny w dotyku, pudrowy. Wystarczy delikatne "pacnięcie" na twarzy i już daje o sobie znać:) Bardzo ładnie ożywia twarz;
Power Pout Colour Intense Tint & Balm kolor Broken Hearted (3,99€); muszę przyznać, że z zamawianiem "czegoś" do ust przez Internet zawsze mnie trochę stopuje, ale tu strzeliłam w 10. Kolor zbliżony jest do koloru moich ust. Jeżeli przejdzie się nim kilkakrotnie, daje mocniejszy efekt. To masełko zawładnęło moim sercem(!) jest niebotycznie kremowe, świetnie nawilża usta, nie wysusza ich, nie wchodzi w żadne linie, utrzymuje się naprawdę długo, nabłyszcza usta. Idealne <3
Gratisy (!) tego się nie spodziewałam :) Otóż tych oto dwóch pigmentów nie zamawiałam, otrzymałam je w podziękowaniu za złożenie zamówienia (bardzoooooooooo przyjemna sprawa). Oba pigmenty w ulubionych kolorach, strzelili jak w mordę- fiolet i złoto, super połączenie. Pigmenty mocno napigmentowane (nooooo nie wiedziałam jak mogę to inaczej określić); idealne na zbliżającą się jesień.
Osobiście jestem bardzo zadowolona z zakupów, pomimo paru mankamentów, no i te gratisy, zawsze to miłe połechtanie klienta:)
A co Wy myślicie o MUA? Miałyście z nimi do czynienia?
kiss kiss
a.
Zazdroszczę Ci kosmetyków MUA ;)) Tyle piękności i jakie świetne kolorki! :) Szkoda, że nie mam dostępu do nich, jedynie na cocolicie można co nieco zamówić, ale to troszkę mało ;)
OdpowiedzUsuńMoże zerknij na Allegro, czy nie ma czegoś z MUA. Naprawdę polecam tę markę,jest tania a dobra:)
Usuń