Hej,dziewczyny!
Tak jak wcześniej pisałam,niedługo sie pojawię,więc małymi kroczkami czynię to:) Dzisiaj przychodzę do Was z zupełnie czymś innym,ale tak jak sama nazwa mojego bloga brzmi"Art&Beauty", trochę "artu"też musi być:) Przedstawiam Wam dzisiaj 3 książki, z których jedna jest zupełnie niepodobna tematyką do dwóch pozostałych<ale zdanie pffff>
"Amy,moja córka" Mitch Winehouse...myślę,że nikomu Amy nie trzeba przedstawiać. Osobiście jestem jej wielką fanką! Geniusz, głos, źródło inspiracji, ikona – jest wiele słów, którymi można
opisać Amy Winehouse, ale to jej humor, wdzięk i apetyt na życie
sprawiły, że na zawsze zdobyła sobie miejsce w sercach fanów. Po raz pierwszy jej ojciec i powiernik Mitch Winehouse dzieli się z nami
opowieścią o swojej Amy – córce, którą uwielbiał od dnia narodzin,
wielkiej gwieździe i borykającej się z problemami kobiecie. Osobistymi
historiami i najbardziej intymnymi wspomnieniami tworzy portret –
dziewczyny o wielkim sercu i magicznym głosie. Poznajemy Amy od czasów
dziecięcych wygłupów, muzycznych fascynacji, marzeń o sławie oraz
historii jej niesamowitej kariery, po najmroczniejsze chwile walki z
uzależnieniem. Osobiście uważam,że Amy miała dwie twarze-jedną kiedy nie była na haju,a drugą kiedy wpadała w ciemną przepaść.Niesamowita dziewczyna, o pięknym, niespotykanym glosie, ale potrafiła tez dać w kość swoim najbliższym. Jak czytałam tę książkę, miałam wrażenie bezradności jej najbliższych. Zbyt mocno ojciec jej ufał, zbyt często odpuszczał sobie jałowe z nią dyskusje,
prosił, zamiast rozkazywać, czy wręcz zmuszać, do podjęcia leczenia.
Nie można jednak Mitcha Winehouse’a jednoznacznie krytykować. Nie jest
bowiem łatwo poradzić sobie z uzależnionym, ale niezależnym już od nas
dzieckiem, czego najlepszym świadectwem są wspomnienia Mitcha. Bije z
nich ogromny smutek i żal, któremu trudno się dziwić oraz miłość i duma z
córki, co typowe dla rodzica. Niestety nałóg był silniejszy i to jest najsmutniejsze.... Fajne jest to,że autor cały dochód z książki przekazuje na rzecz fundacji Amy Winehouse. Fundacja powstała w hołdzie dla artystki, a jej celem jest
wspieranie działań, zarówno w Wielkiej Brytanii jak i poza jej
granicami, na rzecz młodzieży borykającej się z różnego rodzaju
problemami – czy to ze względu na stan zdrowia, niepełnosprawność,
trudną sytuację materialną, czy uzależnienie.
Muszę
polecić Wam tę pozycję, bo dawno już żadna biografia nie wywołała na
mnie tak wielkiego wrażenia. Poruszająca, lecz bardzo prosta historia. Polecam. Myślę, że najlepiej skwitują ją słowa: "Moim
największym marzeniem jest wielka sława. Marzę, by występować na scenie.
To mój życiowy cel. Chcę, by ludzie, słysząc mój głos, mogli po prostu…
zapomnieć choć na chwilę o swoich troskach." Ja zapomniałam....
"Hobbit, czyli tam i z powrotem" J. R. R. Tolkien Tutaj krótko i zwięźle, ponieważ jestem w trakcie czytania. Arcydzieło
literatury fantasy. Niesamowity prolog do Władcy Pierścieni... Książka ta pomaga w bardzo
łatwy i przystępny sposób wejść w świat Śródziemia... Jest bardzo dobra
na początek przygód z Tolkienem...Głównym bohaterem jest Bilbo Baggins, który wraz z krasnoludami i Gandalfem wyruszają na niesamowitą i pełną przygód wyprawę. Świetna książka o marzenia, które się realizuje mimo przeszkód.
"Władca pierścieni" J.R.R. Tolkien kniga jak ich mało, trylogia swoim rozmiarem może niejednego śmiałka przestraszyć, ale nie mnie, zwłaszcza takiej fanki Tolkiena, jak ja:) Ogólnie pierwsze wrażenia są takie,że film to mizeractwo w porównaniu z książką.Tolkien wiadomo-mistrz-był poliglotą. Mówił w wielu archaicznych językach, w tym: w
celtyckim, łacinie. Nigdy zaś nie nauczył się języka polskiego,
twierdząc, że jest za trudny! Stąd fascynacja językiem elfów oraz entów. Pierwsze rozdziały pierwszego tomu są po prostu... urocze. Spokojne
Shire, ziele fajkowe i kochani hobbici. Czego chcieć więcej? Później
akcja zaczyna się rozwijać i ni stąd, ni zowąd Drużyna Pierścienia jest w
komplecie, a Śródziemie wciąga, trzyma i nie chce wypuścić. Pan Tolkien
wspaniale opisuje wszystko, co dzieje się wokół, chociaż do narracji w
jego książkach trzeba przywyknąć. A gdy już się przywyknie, to czyta się
nie dlatego, żeby przebrnąć, ale dlatego że się chce. Wojna, magia, miłość. Rewelacja. Kiedy ją czytałam mówiłam do R. "chcę być elfem", zachwyciła mnie kraina Rivendell, więc uciekam do...Ostatniego Przyjaznego Domu.
A Wy co aktualnie czytacie?
(PS.jak to miło znowu pisać)
buziaki
a.
Do fantasy jakoś mnie nie ciągnie. Wstyd przyznać, ale ani "Władcy Pierścieni", ani "Hobbita" nigdy nie czytałam. Za to lubię biografie i książkę "Amy moja córka" od dawna mam w planach. Przy okazji zapraszam Cię do obserwowania mojego bloga książkowego. Pozdrawiam i dołączam do obserwatorów. :)
OdpowiedzUsuńW sumie i ja jakoś wielką fanką fantasy nigdy nie byłam,ale Tolkien to jest gość:)Polecam!Ogólnie też częściej zaczytuję się w biografiach, to jednak jest prawdziwe życie:)Pozdrawiam i również dołączam do obserwatorów:)
Usuń