wtorek, 30 kwietnia 2013

[Review] Sluchawki Adidas Original Sennheiser HD 220

Witajcie,
dzisiaj w roli głównej występują słuchawki, ot zwykłe, ale jakże design'erskie.Sportowe i nowoczesne słuchawki HD 220 Adidas Originals  marki Sennheiser wyróżniają się licznymi, innowacyjnymi technologiami i oryginalnym designem.

Słuchawki HD 220  powstały w wyniku współpracy marki Sennheiser i Adidas Originals. Dostarczają realistyczny i wyraźny dźwięk. Posiadają neodymowe przetworniki zapewniając mocny, pełny basu dźwięk stereo i mają poszerzoną częstotliwość od 19 do 21 000 Hz.Zamknięta nauszna konstrukcja zatrzymuje hałas otoczenia tworząc kontrolowane środowisko dla lepszego dźwięku.

HD-220 są dostosowane do każdego kształtu głowy i uszu. Dysponują ergonomicznymi, niebieskimi  i błyszczącymi nakładkami na uszy, które zapewniają wygodę i maksymalną izolację! 
Słuchawki zoptymalizowano do współpracy z odtwarzaczami iPod, iPhone (iPod i iPhone są znakami handlowymi firmy Apple Inc.zarejestrowanymi w USA i innych krajach), MP3, CD itd
Stylowe HD 220 marki Sennheiser zadowolą wszystkich miłośników muzyki.



Bla bla bla i tak w większości nie wiem o co kama, ale posiadam wyżej wymieniony sprzęt od około tygodnia i powiem szczerzę, że jest on po prostu rewelacyjny!Po otwarciu pudełka troszkę się przestraszyłam, bo wydają się bardzo małe, jednakże nie liczy się wielkość, tylko jakość. Potężne magnesy neodymowe (tylko to wiem) napędzają bass, który nie przytłacza, lecz dodaje smaku. Słuchawki wykonane perfekcyjnie, pomimo tego, że są zrobione z plastiku, nic w nich "nie strzela" :) I jeszcze jedna bardzo ważna sugestia, a mianowicie: przed zakupem obawiałam się konstrukcji tego sprzętu, a dokładniej tego, czy dobrze będzie izolować uszy od zewnętrznego otoczenia - i tu uwaga, są one pod tym względem świetne, moim zdaniem tłumią rewelacyjnie dźwięki płynące z zewnątrz. Słuchawki dobrze leżą, nauszniki są przyjemne, wielkość jest akuratna do przemieszczania się z nimi, dźwięk jest przejrzysty a basy czyste. Przyjemnie się słucha. Fajna sprawa.
PS.mi i tak najbardziej podoba się ta torebuszka do przechowywania słuchawek jest taka...sweet:)

a Wy macie swoje ulubione sprzęty?
kiss kiss
a.

[Review] Co aktualnie czytam i przeczytałam...

Hej,dziewczyny!
Tak jak wcześniej pisałam,niedługo sie pojawię,więc małymi kroczkami czynię to:) Dzisiaj przychodzę do Was z zupełnie czymś innym,ale tak jak sama nazwa mojego bloga brzmi"Art&Beauty", trochę "artu"też musi być:) Przedstawiam Wam dzisiaj 3 książki, z których jedna jest zupełnie niepodobna tematyką do dwóch pozostałych<ale zdanie pffff>

"Amy,moja córka" Mitch Winehouse...myślę,że nikomu Amy nie trzeba przedstawiać. Osobiście jestem jej wielką fanką! Geniusz, głos, źródło inspiracji, ikona – jest wiele słów, którymi można opisać Amy Winehouse, ale to jej humor, wdzięk i apetyt na życie sprawiły, że na zawsze zdobyła sobie miejsce w sercach fanów. Po raz pierwszy jej ojciec i powiernik Mitch Winehouse dzieli się z nami opowieścią o swojej Amy – córce, którą uwielbiał od dnia narodzin, wielkiej gwieździe i borykającej się z problemami kobiecie. Osobistymi historiami i najbardziej intymnymi wspomnieniami tworzy portret – dziewczyny o wielkim sercu i magicznym głosie. Poznajemy Amy od czasów dziecięcych wygłupów, muzycznych fascynacji, marzeń o sławie oraz historii jej niesamowitej kariery, po najmroczniejsze chwile walki z uzależnieniem. Osobiście uważam,że Amy miała dwie twarze-jedną kiedy nie była na haju,a drugą kiedy wpadała w ciemną przepaść.Niesamowita dziewczyna, o pięknym, niespotykanym glosie, ale potrafiła tez dać w kość swoim najbliższym. Jak czytałam tę książkę, miałam wrażenie bezradności jej najbliższych. Zbyt mocno ojciec jej ufał, zbyt często odpuszczał sobie jałowe z nią dyskusje, prosił, zamiast rozkazywać, czy wręcz zmuszać, do podjęcia leczenia. Nie można jednak Mitcha Winehouse’a jednoznacznie krytykować. Nie jest bowiem łatwo poradzić sobie z uzależnionym, ale niezależnym już od nas dzieckiem, czego najlepszym świadectwem są wspomnienia Mitcha. Bije z nich ogromny smutek i żal, któremu trudno się dziwić oraz miłość i duma z córki, co typowe dla rodzica. Niestety nałóg był silniejszy i to jest najsmutniejsze.... Fajne jest to,że autor cały dochód z książki przekazuje na rzecz fundacji Amy Winehouse. Fundacja powstała w hołdzie dla artystki, a jej celem jest wspieranie działań, zarówno w Wielkiej Brytanii jak i poza jej granicami, na rzecz młodzieży borykającej się z różnego rodzaju problemami – czy to ze względu na stan zdrowia, niepełnosprawność, trudną sytuację materialną, czy uzależnienie.
Muszę polecić Wam tę pozycję, bo dawno już żadna biografia nie wywołała na mnie tak wielkiego wrażenia. Poruszająca, lecz bardzo prosta historia. Polecam. Myślę, że najlepiej skwitują ją słowa: "Moim największym marzeniem jest wielka sława. Marzę, by występować na scenie. To mój życiowy cel. Chcę, by ludzie, słysząc mój głos, mogli po prostu… zapomnieć choć na chwilę o swoich troskach." Ja zapomniałam....



"Hobbit, czyli tam i z powrotem" J. R. R. Tolkien Tutaj krótko i zwięźle, ponieważ jestem w trakcie czytania. Arcydzieło literatury fantasy. Niesamowity prolog do Władcy Pierścieni... Książka ta pomaga w bardzo łatwy i przystępny sposób wejść w świat Śródziemia... Jest bardzo dobra na początek przygód z Tolkienem...Głównym bohaterem jest Bilbo Baggins, który wraz z krasnoludami i Gandalfem wyruszają na niesamowitą i pełną przygód wyprawę. Świetna książka o marzenia, które się realizuje mimo przeszkód.



"Władca pierścieni" J.R.R. Tolkien kniga jak ich mało, trylogia swoim rozmiarem może niejednego śmiałka przestraszyć, ale nie mnie, zwłaszcza takiej fanki Tolkiena, jak ja:) Ogólnie pierwsze wrażenia są takie,że film to mizeractwo w porównaniu z książką.Tolkien wiadomo-mistrz-był poliglotą. Mówił w wielu archaicznych językach, w tym: w celtyckim, łacinie. Nigdy zaś nie nauczył się języka polskiego, twierdząc, że jest za trudny! Stąd fascynacja językiem elfów oraz entów. Pierwsze rozdziały pierwszego tomu są po prostu... urocze. Spokojne Shire, ziele fajkowe i kochani hobbici. Czego chcieć więcej? Później akcja zaczyna się rozwijać i ni stąd, ni zowąd Drużyna Pierścienia jest w komplecie, a Śródziemie wciąga, trzyma i nie chce wypuścić. Pan Tolkien wspaniale opisuje wszystko, co dzieje się wokół, chociaż do narracji w jego książkach trzeba przywyknąć. A gdy już się przywyknie, to czyta się nie dlatego, żeby przebrnąć, ale dlatego że się chce. Wojna, magia, miłość. Rewelacja. Kiedy ją czytałam mówiłam do R. "chcę być elfem", zachwyciła mnie kraina Rivendell, więc uciekam do...Ostatniego Przyjaznego Domu.

A Wy co aktualnie czytacie?
(PS.jak to miło znowu pisać)

buziaki
a.

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Wrócę...



Witam serdecznie po nieplanowanej przerwie - "Nie jestem martFa" Mówiąc krótko, dzieje się u mnie sporo, dobrego i różnego. Nie zawsze jest stały dostęp do Internetu, poza tym szykuję się do zakupu nowego aparatu i tak,tak,tak....wychodzę w tym roku za mąż:))))Nie straszna mi żadna przesądna liczba 2013!Poza tym nazbierało mi się sporo nowych zakupów kosmetycznych i niekosmetycznych, które z ogromną chęcią je Wam przedstawię. Chciałabym również z tego miejsca serdecznie podziękować za wszystkie cieple słowa od Was, że mnie śledzicie, że fajny blog,itp. Mam nadzieję, że taka nieplanowana przerwa w blogowaniu już nie będzie miała miejsca, bo blog i blogowanie są dla mnie potwornie ważne, tak jak i Wy, czytelniczki i czytelnicy!Proszę Was jeszcze o "chwilę" cierpliwości, a wrócę ze zdwojoną siłą. Do zobaczenia wkrótce...


słoneczne buziaki
a.